Głównym źródłem dochodów Kościoła
jest starożytne prawo dziesięciny. Od członków Kościoła oczekuje się płacenia
10 procent ich dochodów, co umożliwia dalszą pracę Kościoła. Dziesięcina jest
nie tyle kwestią pieniędzy, co kwestią wiary. Staje się przywilejem i szansą, a
nie ciężarem. Z materialnego punktu widzenia, dzięki dziesięcinie możemy
utrzymać w należytym stanie budynki, w których się spotykamy, i świątynie, w
których dokonujemy obrzędów. Jeżeli chodzi o jej duchowy aspekt, to przypomina
mi, że wszystko, co otrzymałem, jest błogosławieństwem od naszego Ojca
Niebieskiego. Nasz Kościół jest jak wielka rodzina. Kiedy żona i dzieci
korzystają z pieniędzy, które zarabiam, nie mam poczucia, że coś im daję.
Naprawdę, mam raczej poczucie, że daję coś sobie. Jesteśmy zespołem, jedną
drużyną. Tak samo jest w Kościele. Jesteśmy ogólnoświatową rodziną. Ten, kto
nie daje dziesięciny okrada własną rodzinę.
Mogłabym napisać esej, dlaczego nie warto przekazywać 10% swoich dochodów na rzecz Kościoła ale zadowolę się obaleniem Twojej argumentacji.
OdpowiedzUsuńGłównym źródłem dochodów Watykanu jest obrót pieniędzmi na rynkach i giełdach. Swoje "owieczki" strzyże po to, by tych pieniędzy było jeszcze więcej. Bez nich też by się obył. Często też z powodu, że wiele z nich to zabytki to państwo dokłada do ich remontów. Joszua z Nazaretu (zwany też Jezusem Chrystusem) nie oczekiwał płacenia podatku od bycia wiernym. Wolał on wspólnotę biedną materialnie ale bogatą duchowo. Dzisiaj Watykan postępuje na odwrót (bogaci materialnie i ubodzy duchowo). Ten, kto nie daje dziesięciny nie jest złodziejem a jest człowiekiem rozsądnym. Akapit z Jahwe pominę. Nie warto tracić bajtów na nieistniejący byt.
No to miłego strzyżenia :)
To nie twoja sprawa. Jesteś kobietą. Masz rodzić dzieci i słuchać się męża. Co ty możesz wiedzieć o dochodach?
UsuńMogę wiedzieć dosyć dużo, bo studiuję zarządzanie i wiem co nieco o rynkach finansowych. O polityce finansowej Watykanu także :)
UsuńA teraz deser:"Jesteś kobietą. Masz rodzić dzieci i słuchać się męża."
Masz rację, jestem kobietą, nie inkubatorem. Jak mi się (słowo klucz) zachce to zajdę w ciążę i doniosę ją do końca. Natomiast w dzisiejszych czasach nie potrzebuje do tego celu męża. I co wtedy, kogo miałabym się słuchać :) Odpowiem za Ciebie: siebie samej, tak jak zawsze z resztą. Jestem w końcu wolnym człowiekiem.
PS: Usunęłam poprzedni post bo był pod głównym nurtem komentarzy, a chciałam, by był pod tym powyżej.
„Kobieta jest istotą pośrednią, która nie została stworzona na obraz i podobieństwo Boga. To naturalny porządek rzeczy, że kobieta ma służyć mężczyznie.” (św. Augustyn 354-430 — jeden z najznakomitszych ojców Kościoła)
Usuń"To jest "Makaronić czy nie makaronić" a to nazwałem "Nie, dziękuję, już jadłem" " - Ed z kreskówki Ed, Edd & Eddy.
UsuńMożemy dalej licytować się na bezsensowne cytaty ale gdzie tu sens?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń